bractwolider.org
-strona główna

Bractwo Liderów to szlacheckie stowarzyszenie o charakterze patriotycznym i międzynarodowym





Uroczystość 100. rocznicy

Bitwy Warszawskiej 1920 roku

w Ossowie 15 sierpnia 2020 roku 

 

   W dniu 15 sierpnia 2020 roku - w ramach centralnych obchodów - w miejscowości Ossów odbyła się uroczystość 100. rocznicy Bitwy Warszawskiej 1920 roku

 

   Ossów to niewielka miejscowość (wieś sołecka) w Gminie Wołomin, w Powiecie Wołomińskim, położona na północny-wschód od Warszawy (22 km od centrum Warszawy i około 10 km od jej obecnych granic). 

 Ossów

  

 

  

 

Plan Ossowa.

Czerwona strzałka od prawej

z napisem 1920 oznacza kierunek ataku oddziałów bolszewickich, które wdarły się

w polskie pozycje 14 sierpnia 1920 roku. Czerwony krzyż oznacza miejsce śmierci

ks. Skorupki, zaś wizerunek kaplicy oznacza lokalizację cmentarza Bohaterów 1920 roku i Sanktuarium Matki Boskiej Zwycięskiej.  

  Uwaga: artykuł ten w naszych zamierzeniach w żadnym wypadku nie miał na celu przedstawiania postaci Józefa Piłsudskiego, a miał być jedynie relacją z uroczystości w Ossowie

   Jednak z powodu oczywistych związków Piłsudskiego, a raczej fałszywego związku tej postaci z Bitwą Warszawską i zawarcia tego fałszu w przemówieniu Ministra Kasprzyka w trakcie uroczystości w Ossowie, koniecznym stało się - dla ukazania prawdy i dla przyzwoitości - krótkie przedstawienie faktów: jak naprawdę zachował się Piłsudski podczas Bitwy Warszawskiej, zwłaszcza w porównaniu do innych uczestników tych wydarzeń: zasłużonych polityków i dowódców wojskowych, a szczególnie bohaterskich oficerów i żołnierzy.

    W związku z tym artykuł ten wywołał nieoczekiwany przez nas, szeroki oddźwięk społeczny. Dużo osób, które zapoznały się z treścią tego artykułu, skontaktowało się z nami, przekazując w nich swoje odczucia i sugestie.

    Wszystkie te osoby pozytywnie oceniły treść tego artykułu i wyraziły zdanie, że właśnie w takim stylu (uświadamiającym i przedstawiającym prawdę, nawet jeśli ona szokuje) powinny być zamieszczane inne artykuły na naszej stronie.

   Osoby te zgodnie sugerowały także, że w niniejszym artykule warto byłoby przedstawić przynajmniej najważniejsze źródła przywoływanych tu szokujących faktów na temat zachowania się Józefa Piłsudskiego w trakcie Bitwy Warszawskiej.

   Za szczególnie cenne uwagi i sugestie poprawek, które zostały uwzględnione w artykule, dziękujemy kilku osobom, do których należą: 

  • Jarosław Duczmalewski (Warszawa, działacz związków zawodowych)
  • Adam Jurczakowski (Piastów, urzędnik)
  • Krzysztof Liminowicz (Bydgoszcz, manager i przedsiębiorca)
  • dr Antonina Danuta Komorowska (Warszawa, b. pracownik naukowy) 
  • ppłk Andrzej Pachowski (Warszawa, przedsiębiorca)
  • gen. dyw. Bogdan Tadeusz Pokrowski (Biel, Siedlce, b. dowódca jednostek wojskowych)
  • kmdr dr Marek Sikorski (Gdynia, b. wykładowca akademicki i dziekan róźnych uczelni)  
  • Tadeusz Strzępek (Męćmierz, Kazimierz Dolny, architekt i malarz)

                                          Źródła - najważniejsza literatura

(potwierdzająca przedstawione dalej fakty) 

do której sięgnąć może każdy zainteresowany Czytelnik:  

  • Antoni Położyński - "Marszałek Józef Piłsudski ODBRĄZOWIONY", Warszawa 2005
  • "Rozważania o Bitwie Warszawskiej 1920-go r. Co robił Piłsudski 13-14 sierpnia 1920 r.?", pod red. Jędrzeja Giertycha, Londyn 1984
  • Wincenty Witos - "Moje wspomnienia", część II, Paryż 1964
  • Andrzej Garlicki - "Józef Piłsudski 1867-1935", Warszawa 1990
  • Aleksandra Piłsudska - "Wspomnienia", Londyn 1960. W książce tej partnerka i późniejsza żona Piłsudskiego potwierdza jego przyjazd w czasie Bitwy Warszawskiej do miejscowości Bobowa oraz opisuje jego załamanie nerwowe i brak wiary w zwycięstwo nad bolszewikami.

   Poszukiwaczy najbardziej szokujących, choć prawdziwych informacji na temat Piłsudskiego, odsyłamy do internetowego źródła: 

https://marucha.wordpress.com/2016/07/30/jozef-pilsudski-vel-selman-zyd-litewski-agent-austriacko-pruski-zdrajca-polski/ 

   oraz

https://dowgillo.n/lekcja%20historii/Lekcja%20historii_2016/jozef%20Pilsudski%20vel%20Selman.html 

   i wielu innych, które łatwo można znaleźć. 

 

   W związku z powyższym wystosujemy wniosek do Krajowego Sądu Obywatelskiego, aby - stosując procedury prawno-sądowe i wydając wyrok sądowy - zajął się kwestią zachowania się Józefa Piłsudskiego w czasie Bitwy Warszawskiej.

   Taki wyrok skutecznie uciąłby bowiem dalsze fałszowanie historii przez różnych fanatyków, wyznawców zgubnej dla prawdy historycznej i psychicznego zdrowia polskiego narodu religii - kultu Piłsudskiego.   

 

Krótki rys historyczny 

 

   Uwaga: Podane w tym fragmencie informacje nie mają charakteru naukowego, lecz z natury rzeczy (choćby z braku miejsca i celu tego artykułu) tylko ogólny i popularyzujący. Osoba zainteresowana tą problematyką i przytoczonymi tu kwestiami może bez większego trudu znaleźć na ich temat mnóstwo informacji o charakterze naukowym (zarówno w Internecie, jak w publikacjach książkowych i w czasopismach).   

 

   Tu, w Ossowie w dniu 14 sierpnia 1920 roku w trakcie wojny polsko-bolszewickiej stoczono ciężką i zwycięską dla Polaków bitwę, która odwróciła losy tej wojny i spowodowała przełom: tu wojska bolszewickie, dotychczas zwycięskie i nieubłaganie prące na Zachód, zostały pokonane i od tego momentu zaczęły cofać się.  

 

   Bitwa rozpoczęła się o godz. 3:30 w nocy zmasowanym atakiem oddziałów bolszewickich (z dwóch dywizji strzelców) na polskie pozycje. Atak ten doprowadził do przerwania frontu i głębokiego wdarcia się w polskie pozycje wojsk bolszewickich, w trakcie którego zdobyły miejscowość Ossów. Wywołało to wielką panikę w polskich szeregach, ponieważ groziło załamaniem się całego frontu i szturmem Warszawy, oddalonej wówczas (w rozumieniu granic) o około 13 km.   

 Ossów

 

 

 

      

  

 

 

 

Mapa z lat wojny.

Ukazuje przerwanie frontu

przez oddziały bolszewickie

i ich wdarcie się do Ossowa rankiem 14 sierpnia 1920 roku. 

   W związku z tym obecne na tym odcinku frontu oddziały polskie (z doświadczonych w bojach, ale zupełnie wykrwawionych w dotychczasowym kilkumiesięcznym odwrocie: 33. Pułku Piechoty i 36. Pułku Piechoty, a także z przybyłego w ostatniej chwili, sformowanego w Warszawie ochotniczego 236. Pułku Legii Akademickiej, którego żołnierze po raz pierwszy mieli w rękach karabiny i z braku czasu nigdy wcześniej nie ćwiczyli strzelania z nich ani nawet ich ładowania, co zaowocowało ogromnymi stratami) przeprowadziły szereg zaciekłych kontrataków, w trakcie których Ossów siedmiokrotnie przechodził z rąk do rąk.

 

   W jednym z tych kontrataków, prowadzonym tyralierą, bohaterską śmiercią (prawdopodobnie od wybuchu bolszewickiego granatu) poległ w Ossowie ks. Ignacy Skorupka, kapelan niedoświadczonego 236. Pułku Legii Akademickiej, a miejsce jego śmierci upamiętnia specjalnie postawiony krzyż. Śmierć ks. Skorupki nie miała większego znaczenia na najbliższym polu walki, a nawet nie została zauważona (ponieważ w zasadzie niemal wszyscy świadkowie jego śmierci także polegli), ale szybko, już w ciągu kilku godzin, uzyskała wielki rozgłos. Zostało to znakomicie wykorzystane przez polską propagandę, zwłaszcza w zagrożonej Warszawie i w polskich wojskach, walczących na jej przedpolach, jako przykład zupełnego poświęcenia dla Ojczyzny (i - co warto podkreślić - przeciwieństwo delikatnie mówiąc mało budującej postawy Naczelnego Wodza Józefa Piłsudskiego).  

  

   W końcu po całodziennych zażartych bojach i siedmiokrotnych atakach bolszewickich i kontratakach polskich oddziały bolszewickie zostały pokonane i wyrzucone z Ossowa. Zlikwidowano w ten sposób niezwykle groźne włamanie w polskie pozycje, co uniemożliwiło bolszewikom frontalny atak na Warszawę i szturm naszej stolicy.

 

   Siedmiokrotne ataki bolszewickie i kontrataki polskie świadczą o niezwykłej zaciekłości obu stron. Z tego względu straty obu stron pod Ossowem były zbliżone: Polacy stracili około 600 zabitych i rannych, zaś bolszewicy 625.  

 

Kossak 

"Cud nad Wisłą" - słynny obraz olejny Jerzego Kossaka, namalowany w 1930 roku.

Przedstawia Bitwę Warszawską, a szczególnie zmagania (polski kontratak) pod Ossowem.

W centrum ukazany jest ks. Ignacy Skorupka. Nie bez powodu na drugim brzegu Wisły

ulokowano Józefa Piłsudskiego, jak na koniu bezczynnie przygląda się zmaganiom

polsko-bolszewickim. Faktycznie nie było go nawet wtedy w Warszawie i jej okolicach,

ponieważ w trakcie tej najcięższej bitwy zajmował się chrzczeniem dzieci w Puławach.  

 

   To pierwsze zwycięstwo, pod Ossowem, o którym informacje szybko rozeszły się po całym kraju i polskich oddziałach, napełniło polskie szeregi otuchą i wiarą, że po wielu dotychczas (od maja 1920 roku - od czasu nieszczęsnej wyprawy Piłsudskiego na Kijów) ponoszonych klęskach, wskutek których wróg stanął już u wrót naszej stolicy i gotował się do jej szturmu, uda się jednak pokonać atakującą Armię Czerwoną.   

 

 Lenin

   Niebawem po zwycięstwie pod Ossowem bolszewickie wojska (ku zdumieniu ich dowódców i przywódców, zwykle o pochodzeniu żydowskim, jak naczelny dowódca Lew Trocki - Lejb Bronsztejn i główny przywódca Lenin - Uljanow/Blank) zaatakowane zostały przez oddziały polskie na niemal całym froncie.

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Od lewej: słynny rysunek z lat wojny, ukazujący bolszewicką hydrę z dwoma głowami: Trockim (Bronsztejn) i Leninem (Blank), niosącą śmierć i wściekle atakującą stolicę Polski Warszawę,

którą przedstawia zarys Starego Miasta z Kolumną Zygmunta. Stolicę broni polski żołnierz, wbijający bagnet w podbrzusze potwora.   

   Polacy z zadziwiającą zaciekłością i determinacją zaatakowali nie tylko najbliżej - na wschodnich przedpolach Warszawy: już 15 sierpnia o godz. 1:00 w nocy w pobliskiej Wólce Radzymińskiej polscy żołnierze rozbili sztab 27. Dywizji Strzelców Armii Czerwonej, która jeszcze niedawno atakowała pod Ossowem, a następnie w godzinach wieczornych - po niezwykle ciężkich walkach - wyzwolili Radzymin, również kilkakrotnie przechodzący z rąk do rąk. Polacy skutecznie zaatakowali także na północ od Warszawy - nad rzeką Wkrą (gdzie dzielnie walczyła 5. Armia Polska gen. Władysława Sikorskiego) i na południowy-wschód od Warszawy - ofensywą wyprowadzoną znad rzeki Wieprz (gdzie polską grupą uderzeniową dowodził gen. Edward Rydz-Śmigły; choć jej działania wskutek błędnych rozkazów Józefa Piłsudskiego trafiły w pustkę, o czym mowa dalej).

 

   Powszechny kontratak wojsk polskich spowodował załamanie się Armii Czerwonej i jej powszechny odwrót (w zasadzie ucieczkę) na wschód. 

 

   Z tego względu bitwa pod Ossowem traktowana jest wyjątkowo - jako przełomowy moment wojny 1920 roku

 

   Warto dodać, że oddziałami polskimi podczas Bitwy Warszawskiej dowodził opanowany (w przeciwieństwie do Józefa Piłsudskiego, który uległ - jak sam to określił - załamaniu nerwowemu) i doświadczony oraz zawsze skuteczny dowódca (najpierw dowódca polskiej II Brygady Legionów w Cesarstwie Austro-Węgierskim, potem II Korpusu Polskiego w Rosji, a następnie polskiej Błękitnej Armii we Francji) gen. Józef Haller, dowódca Frontu Północnego. W ramach tego frontu walczyły wówczas trzy polskie armie: 5. Armia - na północy, nad rzeką Wkrą (dowódca gen. Władysław Sikorski), 1. Armia - na wschodnich przedpolach Warszawy (dowódca gen. Franciszek Latinik) i 2. Armia - na południu, na linii środkowej Wisły od Warszawy do Dęblina (dowódca gen. Bolesław Roja). 

 

Haller

 W trakcie Bitwy Warszawskiej gen. Józef Haller - w przeciwieństwie do Józefa Piłsudskiego - wykazywał niezmordowaną aktywność, dowodząc oddziałami i zagrzewając do walki żołnierzy

oraz społeczeństwo Warszawy. Z tego względu był to on niekwestionowanym dowódcą

i zwycięzcą w tej bitwie, a nie Piłsudski, który bezpodstawnie przypisał sobie taką rolę.

   Na fotografii gen. Haller na polskich pozycjach podczas Bitwy Warszawskiej.

  

Haller  Piłsudski

Od lewej: najbardziej znany polski plakat z czasów Bitwy Warszawskiej. Nie bez przyczyny ukazuje on nie Józefa Piłsudskiego, tylko gen. Józefa Hallera, prawdziwego dowódcę i zwycięzcę w tej bitwie. Od prawej: plakat piłsudczyków z lat późniejszych, ukazujący bezczelne przypisywanie Piłsudskiemu roli przewodnika narodu polskiego, po wiekopomnych zwycięstwach budującego fabryki (makieta w lewej dłoni) i jakieś budowle, do złudzenia przypominające niedawno wzniesiony olbrzymi, największy na świecie ośrodek żydowski

w Dniepropietrowsku (obecna nazwa: Dnipr) na Ukrainie.

 Menora  Menora

Centrum Menora w Dniepropietrowsku (obecnie: Dniprze) na Ukrainie, otwarte w 2012 roku.

Składa się z siedmiu segmentów o wysokości 6, 11, 16 i 21 pięter. Jest to największy na

świecie ośrodek społeczności żydowskiej, należący do Chabad Lubawicz. Sfinansowało go

dwóch żydowskich oligarchów: Giennadij Bogolubow (przewodniczący Gminy Żydowskiej Dniepropietrowska) oraz Igor Kołomojski (przewodniczący Zjednoczonej Żydowskiej

Wspólnoty Ukrainy), którego protegowanym jest Wołodymyr Zełenski, obecny prezydent

Ukrainy, także żyd. Jak wynika z ukazanego wyżej plakatu, używanego przez piłsudczyków

w wyborach, podobne budowle planowali wznosić w Polsce już w okresie międzywojennym Piłsudski i jego zwolennicy.

Centrum Menora w Dniepropietrowsku w ukraińskiej opinii publicznej uznawane jest za widoczny symbol

żydowskiego panowania na Ukrainie, podobnie jak słynna Palma Judei na skrzyżowaniu al. Jerozolimskich

i ul. Nowy Świat w Warszawie za podobny symbol w Polsce. Oczywiście są to błędne poglądy,

będące przejawem brzydkiego antysemityzmu. 

 

   Józef Piłsudski i jego zwolennicy (piłsudczycy) przez cały okres międzywojenny, zakończony znów totalną klęską w 1939 roku właśnie z powodu błędów Piłsudskiego w przygotowaniu, a raczej nieprzygotowaniu polskiej armii do wojny, rzucali na gen. Hallera (i inne osoby, między innymi W.Sikorskiego oraz W.Witosa) niebywałe kalumnie, oskarżając go o rzekomy brak zdolności dowódczych i niemal o wszystko, choć w świetle faktów oskarżenia te są prawdziwe, ale w odniesieniu do Piłsudskiego. Nikczemność i niebywała pycha tego człowieka doprowadziła do wielkich nieszczęść naród polski i spowodowała ogromne ofiary, a dodatkowo wywołała głębokie podziały w naszym narodzie, utrzymujące się do dziś. 

 

   Przyzwoitość nakazuje zatem, aby ujawnić, jak w czasie Bitwy Warszawskiej w sierpniu 1920 roku zachował się Józef Piłsudski, obwiniany wówczas powszechnie przez całe polskie społeczeństwo za nieszczęście sprowadzenia na Polskę wojsk bolszewickich swoją wyprawą na Kijów w maju 1920 roku. Wyprawa ta była samowolna (wbrew stanowisku polskich władz państwowych), nieudolnie prowadzona (zajęto niebroniony Kijów, aby po kilku dniach rzekomego triumfu - jak określał to Piłsudski - sromotnie z niego uciekać), bezsensowna z punktu widzenia polskiego (miała na celu osadzenie w Kijowie ukraińskiego atamana Semena Petlury, który wcześniej dzielnie walczył przeciwko Polsce i gdyby miał takie możliwości, czyniłby to nadal) i całkowicie nieudana (ponieważ nie przyniosła żadnych pozytywnych rezultatów, poza totalną klęską oraz zrażeniem opinii międzynarodowej do Polski jako kraju agresywnego i daniem bolszewikom pretekstu do zmasowanego ataku). 

 

   Otóż w najtrudniejszych chwilach, w trakcie najcięższych walk z atakującą wściekle Armią Czerwoną na wschód i północ od Warszawy, gdy polskie oddziały, wykrwawione i wyczerpane sprowokowanymi przez Piłsudskiego ciągłymi klęskami i odwrotem trwającym kilka miesięcy (od maja 1920 roku) były bliskie załamania i potrzebowały sprawnego dowodzenia i szczególnego przykładu zwłaszcza ze strony głównodowodzącego, Józef Piłsudski zachował się jak dezerter. 


   W tej najtrudniejszej chwili, w dniu 12 sierpnia 1920 roku na ręce Premiera Wincentego Witosa (w obecności Wicepremiera Ignacego Daszyńskiego i Ministra Spraw Wewnętrznych Leopolda Skulskiego) Józef Pisudski złożył pisemną i ustną dymisję z funkcji Naczelnego Wodza, a następnie porzucił Sztab Generalny i Wojsko Polskie, którym powinien dowodzić. Potem, mówiąc językiem żołnierskim najzwyczajniej uciekł, a dokładnie  - jak gdyby nie było wojny - wyjechał do miejscowości Bobowa na Podkarpaciu do nieślubnej partnerki Aleksandry Szczerbińskiej. Dodatkowo, choć w świetle swej decyzji nie był już ani Naczelnym Wodzem, ani nawet zwykłym żołnierzem, wykorzystał do tej "podróży" wojskowy samochód, który mógłby być przydatny na potrzebującym wszelkich środków froncie w trakcie najcięższych walk.

 

  Swą dymisję Józef Piłsudski uzasadniał załamaniem nerwowym i brzemieniem osobistej odpowiedzialności za klęskę w wojnie, a także faktem, że jego osoba wzbudzała niechęć nie tylko polskiego społeczeństwa, ale również kierownictw państw Ententy i była główną przyczyną braku pomocy z ich strony. Trzeba podkreślić, że te jego oceny były w pełni zgodne z ocenami polskiej i międzynarodowej opinii publicznej.

 

   Gdyby podobnego czynu, zwłaszcza w trakcie działań wojennych: rezygnacji i porzucenia szeregów dopuścił się zwykły żołnierz lub oficer, to w każdej armii, także w polskiej, groziłby mu Sąd Wojenny i skazanie na śmierć za dezercję. Zresztą takich przypadków: rozstrzelania polskich żołnierzy za porzucenie szeregów i oddalenie się, czyli za dezercję, było w tej wojnie niemało. 

 

   Aby nie być gołosłownym, przytoczmy jeden z przykładów. Tylko w samych Siedlcach 23 i 27 sierpnia 1920 roku Sąd Polowy Dowództwa Okręgu Generalnego Warszawa za zbrodnię dezercji skazał na śmierć (zostali rozstrzelani) następujących szeregowców, o podobnym pochodzeniu jak Piłsudski: Moszek Blumberg, Herman Wieruszowski, Moszek Nitka, Szmul Sarna, Aron Szpigelman, Hersz Lejc Piaskowski, Judka Gwiazda, Abraham Aronson, Moszko Wajcman, a inni, z uwagi na nie ukończenie 20 lat zostali skazani za kary ciężkiego więzienia: Icek Zilberman (10 lat), Kerman Wyrobnik (10 lat), Zahlsztein (5 lat), Icek Bekerman (5 lat), Szmul Kuperman (10 lat), Aron Gruner (5 lat), Josek Wyszkowski (7 lat), Jankiel Malowańczyk (5 lat), Szaja Grodzicki (5 lat), Icek Winograd (8 lat). Zob. J.Izdebski, Działania wojenne na Podlasiu w sierpniu 1920 r., (Siedlce, Muzeum Okręgowe w Siedlcach, 1991, s. 28-29 oraz M.Dauksza, Siedlczanie w obliczu bolszewickiej inwazji 1920 r., "Prace Archiwalno-Konserwatorskie na terenie województwa siedleckiego", (Siedlce), zeszyt 10 jubileuszowy (1997), s. 125-133.   

 

   Premier Wincenty Witos (reprezentujący PSL), działając w porozumieniu z kilkoma innymi głównymi politykami (z różnych ówczesnych partii), zachował się wtedy wobec Piłsudskiego nie tylko wielkodusznie (za co Piłsudski "odwdzięczył" mu się później prześladowaniami), ale jak prawdziwy mąż stanu, znów w przeciwieństwie do Piłsudskiego. Zdając sobie sprawę, że dodatkowe i najgorsze nieszczęście dla Polski - ujawnienie faktu dymisji Piłsudskiego z funkcji Naczelnego Wodza w sytuacji ciągłych klęsk na pewno spowoduje totalną panikę i załamanie się ducha polskich żołnierzy, Witos zataił ją przed opinią publiczną. Przecież wszyscy żołnierze załamaliby się i uznali swą klęskę, gdyby dowiedzieli się o porzuceniu obowiązków i porzuceniu szeregów zwłaszcza przez Naczelnego Wodza. W ten sposób Wincenty Witos uchronił Polskę od całkowitej klęski.

 

  W związku ze zrzeczeniem się przez Piłsudskiego funkcji Naczelnego Wodza, obowiązki głównodowodzącego wojsk polskich przejął doświadczony oficer z armii Austro-Węgier gen. Tadeusz Rozwadowski, pełniący oficjalnie funkcję szefa Sztabu Generalnego. To on w dniach 12-18 sierpnia 1920 roku, w trakcie najcięższych bojów z bolszewikami i tym samym w okresie przełomowym dla losów wojny i zarazem dla Polski dowodził całym Wojskiem Polskim i zwycięsko przeprowadził je przez nieszczęścia, sprowokowane przez Piłsudskiego. Zresztą w tamtych dniach główni polscy politycy i dowódcy wojskowi, wiedząc o ucieczce Piłsudskiego przewidywali, że ta jego niebywała kompromitacja jest już całkowitym końcem jego kariery "zbawcy i przewodnika narodu".          

  

   Jednak w tych najtrudniejszych chwilach ciężkiej Bitwy Warszawskiej wszyscy w Polsce: społeczeństwo, żołnierze, a nawet przedstawiciele obcych państw zastanawiali się, gdzie jest i co czyni "genialny" Naczelny Wódz Józef Piłsudski? Uderzający był bowiem fakt jego nieobecności, zwłaszcza w obliczu niezwykłej aktywności w tym ciężkim okresie innych generałów, prawdziwych dowódców w Bitwie Warszawskiej, a najbardziej gen. Józefa Hallera, gen. Tadeusza Rozwadowskiego (szefa Sztabu Generalnego) i gen. Władysława Sikorskiego. 

 

   Szczególne zdumienie brakiem w tych decydujących chwilach Naczelnego Wodza Józefa Piłsudskiego wyrażał słynny bohater I wojny światowej, gen. Maxime Weygand, przysłany z Francji jako obserwator i doradca Wojska Polskiego. Nie mieściło mu się w głowie, że Naczelny Wódz w trakcie najważniejszej bitwy gdzieś zniknął (nie wiedział bowiem o jego dymisji). Zresztą na temat Józefa Piłsudskiego gen. Weygand publicznie wypowiadał się jako o nieprawdopodobnym dyletancie bez jakichkolwiek uzdolnień wojskowych. Podobnie o Piłsudskim wyrażał się legendarny francuski marszałek Ferdinand Foch, naczelny wódz sił sprzymierzonych Ententy.

 

   Później Józef Piłsudski nie przyznał się do swych niegodnych zachowań w trakcie Bitwy Warszawskiej i przypisał sobie zasługi zwycięzcy. Po przejęciu władzy wskutek zamachu majowego w 1926 roku zainicjował też prześladowania osób, które znały prawdziwe kulisy Bitwy Warszawskiej i były faktycznymi zwycięzcami: Wincentego Witosa, gen. Rozwadowskiego, gen. Hallera, gen. Sikorskiego i innych.

 Ossów


Polscy (naprawdę polscy) politycy: Ignacy Paderewski i Roman Dmowski oraz dowódcy: gen. Tadeusz Rozwadowski

i gen. Józef Haller, którzy w decydującym stopniu przyczynili się do odzyskania, a potem utrzymania niepodległości Polski. 

   Niestety, różni bezkrytyczni wyznawcy kultu Józefa Piłsudskiego nawet obecnie, wbrew oczywistym faktom i zwykłej przyzwoitości, a dla swych korzyści fałszują historię narodu polskiego, ubliżając pamięci prawdziwych bohaterów i przypisując Piłsudskiemu niebyłe zasługi ("geniusza", który rzekomo "prowadził naród do zwycięstwa"). Jest o tym mowa dalej. 

 

   Aby oddać zadość sprawiedliwości historycznej, czego wymaga uczciwość i przyzwoitość, należy także wspomnieć o innym ważnym wydarzeniu, związanym z Bitwą Warszawską. Otóż według planów przygotowanych przez szefa Sztabu Generalnego gen. Tadeusza Rozwadowskiego, na południową flankę wojsk bolszewickich, stojących pod Warszawą, miało uderzyć z rejonu Garwolina kilka polskich dywizji, zgrupowanych w tak zwanej grupie uderzeniowej gen. Edwarda Rydza-Śmigłego. Niestety, znów plany te i zarazem szanse na zniszczenie wroga pokrzyżował Józef Piłsudski. 


   Po powrocie z Bobowej ulokował się w Puławach (w Pałacu Czartoryskich), gdzie jednak (co znów wzbudzało powszechne zdumienie i politowanie) w chwilach najcięższych walk na froncie, zamiast zająć się dowodzeniem w sztabie - spędzać czas przy mapach i wydając rozkazy, jak czynił to każdy inny dowódca na świecie, Piłsudski tracił czas na chrzczenie dzieci (jako ojciec chrzestny), co było tym bardziej dziwne, że przecież formalnie wystąpił z Kościoła rzymsko-katolickiego.  


   Kiedy jednak losy Bitwy Warszawskiej rozstrzygnęły się na korzyść polską, Piłsudski włączył się do "dowodzenia" i zniszczył wielkie wysiłki innych dowódców i ogromne ofiary z życia prostych żołnierzy w Bitwie Warszawskiej. 


   Pełniąc nadal formalnie (jako że nie podano do wiadomości publicznej faktu jego dymisji) funkcję Naczelnego Wodza, ale z obawy, czy inne armie będą go słuchać, objął osobiście kierownictwo nad grupą uderzeniową gen. Rydza-Śmigłego (swego podwładnego z I Brygady Legionów). Złamał w ten sposób - ku zdumieniu zwłaszcza gen. Weyganda i innych dowódców Enenty - elementarne zasady panujące w każdej armii, które nakazywały, że głównodowodzący dowodzi całością sił, a nie tylko wybranym odcinkiem, ponieważ to zakłóca mu i wręcz uniemożliwia ocenę sytuacji na całym froncie.

  

   Ponadto Piłsudski nakazał zmienić podstawy wyjściowe atakującej grupy uderzeniowej gen. Rydza-Śmigłego z Garwolina w kierunku na Mińsk Mazowiecki - na atak znad Wieprza w kierunku Białegostoku i Brześcia. Wskutek tej bezsensownej decyzji (przeciwko której protestował nawet gen. Weygand) doborowe i ściągnięte z innych odcinków frontu polskie dywizje atakowały pustkę - trafiły w przestrzeń (pomiędzy Wieprzem a Brześciem i Białymstokiem), w której nie było wojsk bolszewickich i straciły kilka cennych dni, które pokonani wcześniej bolszewicy wykorzystali na wycofanie się spod Warszawy.

 

   Gdyby nie ten kolejny nieszczęsny rozkaz Piłsudskiego, to polskie dywizje uderzyłyby z rejonu Garwolina w bok złamanych pod Warszawą i nad Wkrą wojsk bolszewickich i zamknęłyby je w zupełnym kotle. Spowodowałoby to całkowicie zniszczenie sił bolszewickich i tym samym zdobycie pełnej przewagi strategicznej (jak przewidywał plan Rozwadowskiego).

 

   To dyletanctwo Piłsudskiego kosztowało następne tysiące ofiar z życia polskich żołnierzy. Aby "naprawić" ten błąd, konieczne były kolejne ciężkie walki z bolszewikami nad Niemnem we wrześniu 1920 roku (zresztą wskutek błędów Piłsudskiego zakończone podobnie, czyli "wypuszczeniem" z matni niemal okrążonych wojsk bolszewickich).  

 Ossów

 

 

Mapa ukazująca

opisywane zmagania.

Wyraźnie na niej widać,

że wyprowadzona wskutek błędnych rozkazów Piłsudskiego ofensywa znad Wieprza (zamiast, jak to było w planie - spod Garwolina) trafiła

w pustkę i zmarnowała

szereg dni, co umożliwiło bolszewickim armiom uniknięcie okrążenia

i wycofanie się na wschód. 

   Warto także podkreślić znamienny i ukrywany fakt, na który zwracali uwagę w tych przełomowych chwilach sierpnia 1920 roku gen. Rozwadowski, gen. Weygand i inni dowódcy, a obecnie podnoszą go uczciwi historycy, że ten błędny rozkaz Piłsudskiego doprowadził do kolejnego potwornego zagrożenia wojsk polskich. 


   Otóż nakazany przez Piłsudskiego błędny manewr znad Wieprza (oprócz tego, że trafił w pustkę), w przypadku podjęcia wówczas działań ofensywnych na północ przez wojska sowieckiego Frontu Południowo-Wschodniego (zwłaszcza 1. Armia Konna Siemiona Budionnego), operujące w rejonie Lwowa, doprowadziłby do całkowitej klęski Polaków. Zresztą dowództwo tego Frontu otrzymało z inicjatywy Lwa Trockiego (kontaktującego się z Piłsudskim) takie rozkazy - uderzenia na północ, w odsłonięty bok wojsk polskich, co doprowadziłoby do ich zamknięcia w wielkim kotle. Jednak na szczęście dla Polaków skutecznie rozkazy te zastopował z przyczyn ambicjonalnych i osobistej niechęci do Trockiego Józef Stalin, pełniący funkcję komisarza tego frontu. 


   Gdy w końcu, po długiej zwłoce, wojska tego Frontu, zwłaszcza 1. Armia Konna Budionnego faktycznie uderzyły na północ, odniosły znaczne sukcesy, ale kontynuowanie tego ataku było bezcelowe, ponieważ inne oddziały bolszewickie zostały już pod Warszawą pokonane i wycofały się na wschód.

 Ofensywa

 

 

 

 

 

 

  

    

 

 

 

  

 Mapa ukazujaca 

omawiane zagrożenie, spowodowane błędną ofensywą znad Wieprza, która trafiła

w pustkę i naraziła armię polską

na zniszczenie

w przypadku ataku od południa sowieckich wojsk Frontu Południowo-Zachodnego.

   Wiele faktów, podnoszonych w 1920 roku przez polityków i dowódców wojskowych, a obecnie przez niektórych historyków, wskazuje, że Piłsudski podejmował te decyzje umyślnie (i w porozumieniu z Trockim), gdyż inaczej trudno je wytłumaczyć. 

   

   Nader dziwne postępowanie Józefa Piłsudskiego, będące w gruncie rzeczy zawsze działaniem na korzyść bolszewików (i Niemców - w czasie Powstania Wielkopolskiego i powstań śląskich oraz Ukraińców - na Ukrainie) wzbudzało powszechne zdziwienie polskiego społeczeństwa, szczególnie w tamtych przełomowych chwilach. W wystąpieniach publicznych (np. posłowie w Sejmie oraz dziennikarze w gazetach) zarzucano mu więc nie tylko dyletanctwo, ale wręcz zdradę, zwłaszcza że powszechnie znane było jego kontaktowanie się z Lwem Trockim (pobratymcą ideologicznym i w zakresie pochodzenia - jak podkreślało wtedy publicznie wielu oponentów: podobno jego prawdziwe nazwisko brzmiało Selman, choć sam Piłsudski podawał, że Ginet).

 

   Na przykład we wrześniu 1920 roku, tuż po zwycięskiej Bitwie Warszawskiej, posłowie Narodowej Demokracji publicznie w samym Sejmie RP pytali Piłsudskiego o kontakty z Trockim i działania na korzyść bolszewików. 

 

   A wcześniej, w lipcu 1920 roku, gdy wojska polskie cofały się przed bolszewikami na całym froncie, odbyło się w Belwederze oficjalne spotkanie polityków, na którym poseł z Wielkopolski ksiądz Stanisław Adamski wskazując ręką na Piłsudskiego, wypowiedział znamienne słowa: Naród dopatruje się zdrady właśnie tu! Wydarzenie to zostało nawet przedstawione w filmie J.Hoffmana pt. "Bitwa Warszawska 1920".

 

   Ks. Stanisław Adamski jako poseł reprezentował społeczeństwo Wielkopolski, tak ciężko dotkniętej "zasługami" Piłsudskiego (zwłaszcza w czasie Powstania Wielkopolskiego, które zwyciężyło wbrew jego woli), że według popularnych powiedzeń jej mieszkańcy do dziś odczuwają wymioty na sam dźwięk nazwiska tego "Wodza". Podkreślić jednak należy, że pomimo tych animozji, a kierując się patriotyzmem i dobrem Ojczyzny, zdyscyplinowane i sprawdzone w walkach z Niemcami dywizje wielkopolskie ruszyły do walki z bolszewikami i dały przykład wyjątkowej dzielności i nieustępliwości. Przyznawali to nawet dowódcy bolszewiccy, pisząc w raportach, że wielkopolskie dywizje nigdy nie ulegały panice i nie uciekały z zajmowanych pozycji.       

 

   O tajnych kontaktach Piłsudskiego z Trockim wiedziano także w innych krajach. Pisał o tym np. socjalistyczny niemiecki tygodnik "Die Zukunft" latem 1920 roku, przedstawiając przyczyny klęsk Polaków w walkach z bolszewikami.  

 Trocki

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


W czasie wojny

polsko-bolszewickiej

Józef Piłsudski kontaktował się

z głównym przywódcą bolszewickim Lwem Trockim, kierującym atakiem na Polskę.

Od lewej: polski plakat z 1920 roku, ukazujący prawdziwe oblicze i zamiary Trockiego

 oraz kierowanych przez niego   hord grabieżców i morderców. 

   Kontaktowanie się Piłsudskiego z Trockim w ciągu całej wojny było ujawniane i znane opinii publicznej, choć sami zainteresowani probowali utrzymywać je w tajemnicy. Zachowanie to samo w sobie jest niespotykane w skali świata i niesłychane. To tak, jakby w czasie śmiertelnych zmagań w II wojnie światowej kontaktowali się ze sobą Hitler ze Stalinem lub z Churchillem i informowali się o rozkazach wydawanych swym wojskom. 

 

   Kwestie te nie są jednak przedmiotem tego artykułu, a kto chce, może łatwo o nich poczytać w innych tekstach, mających charakter naukowy bardziej niż ten artykuł.  


   Przy tej okazji w pełni uzasadnione jest zwrócenie uwagi na to, że współcześni politycy, zwłaszcza reprezentujący partię Prawo i Sprawiedliwość, zupełnie niepotrzebnie i wbrew swym interesom lansują Józefa Piłsudskiego jako rzekomego "geniusza", który "poprowadził naród do zwycięstwa". Przecież w dobie Internetu każdy zainteresowany dobrze wie lub łatwo może dowiedzieć się, jak było naprawdę. Tak samo wszyscy uczestnicy opisywanej uroczystości w Ossowie, również działacze PiS, wiedzieli, że Piłsudski nie był obecny w czasie Bitwy Warszawskiej, a zmaganiami z bolszewikami dowodził Józef Haller, którego pomnik nie bez powodu widnieje przy pomniku Bohaterów 1920 roku.

 

   Po co więc te kłamstwa (zwłaszcza w przemówieniu Ministra Kasprzyka) o zbawczej roli Piłsudskiego? Nikomu to nie służy, a już najmniej partii PiS. A może jest to działanie celowe, mające w planie spowodowanie rozdźwięku między tą partią a polskim społeczeństwem? Przecież władza w Polsce, którą zdobyła partia PiS, nie jest wieczna. Przypomnieć więc warto, że wszak w 2006 roku partia ta zdobyła władzę, ale po kilku latach ją utraciła.   

 

   W związku z tym rządzącym politykom naprawdę większe korzyści przyniosłoby przedstawianie prawdy historycznej, aniżeli propagowanie (lub tolerowanie propagowania, choćby przez Ministra Kasprzyka) oczywistych fałszów, zwłaszcza że takiej prawdy wymaga przyzwoitość, uczciwość i sprawiedliwość historyczna, co nawiązuje nawet do nazwy partii Prawo i Sprawiedliwość.

 

   Mamy szczerą nadzieję, że politycy PiS, którzy bez wątpienia będą czytać ten tekst, wezmą te kwestie pod uwagę (choć być może jest to bolesne i uderza w pychę) i wyciągną z nich właściwe wnioski, korzystne szczególnie dla nich samych. Wystarczy w tej sprawie wzorować się choćby na opisanej postawie Arcybiskupa Gądeckiego.  

 

   Wyjaśnienie: w artykule tym, wzorem wielu innych autorów, konsekwentnie nazywamy przeciwników Polaków bolszewikami, a nie - jak chcą niektórzy, usiłujący w ten sposób zafałszować historię - Rosjanami. 

 

   Faktycznie w atakującej Polskę Armii Czerwonej jako żołnierze służyli przecież przedstawiciele wielu narodów, nie tylko rosyjskiego, ale także (niestety) polskiego i to nader liczni. Z kolei całe kierownictwo (Rada Komisarzy Ludowych) ówczesnego państwa sowieckiego składało się niemal wyłącznie z osób o pochodzeniu żydowskim. Najlepszym przykładem jest osoba Lwa Trockiego (Lejb Bronsztejn), który jako komisarz ludowy był kimś w rodzaju sowieckiego ministra obrony i kierował działaniami Armii Czerwonej.

 

   Tego samego żydowskiego pochodzenia byli praktycznie wszyscy komisarze (nadzorcy polityczni) różnych oddziałów bolszewickich: armii, korpusów, dywizji i pułków, stosujący niespotykany w dziejach świata terror - upoważnieni do natychmiastowego rozstrzelania każdego podległego im żołnierza, nawet dowódcę oddziału, za podejrzenie postawy antybolszewickiej lub antysemickiej.    

 Ossów  Ossów

Plakaty z lat wojny. Od lewej plakat polski, mający ukazywać istotę bolszewizmu/komunizmu, który próbowano narzucić Polsce (symbolizowanej przez zarysy wież Zamku Królewskiego

w Warszawie) już w 1920 roku. Od prawej plakat bolszewicki, ukazujący typowego

komisarza, nawołującego grabieżców i morderców do ataku na Warszawę,

słowami: Gieroi, na Warszawu! (Bohaterowie, na Warszawę!). 

 

   Tak się składało, że Rosjanie (nazywani przez bolszewików "białymi") w tym okresie podobnie jak Polacy zaciekle walczyli z bolszewikami, których nazywali żydobolszewikami, a zaprowadzane przez nich porządki żydokomuną. Choćby z tego względu, biorąc pod uwagę wspólnego wroga - bolszewików, prawdziwi Rosjanie ("biali") byli w czasie opisywanych zmagań "sojusznikami" Polaków, a na pewno z Polakami nie walczyli.

 

Ossów 

Propagandowy plakat bolszewicki z 1920 roku, trafnie ukazujący, że bolszewicy walczyli

wtedy z dwoma narodami: polskim (który reprezentuje postać w charakterystycznej

polskiej konfederatce i z napisem: Polskij Pan) i rosyjskim (który reprezentuje postać

w charakterystycznym rosyjskim mundurze i z napisem: Wrangel). Rysunek

w symboliczny, ale niezwykle prawdziwy sposób przedstawia, jak bolszewik

kosą ścina głowy zarówno Polakowi, jak Rosjaninowi.

 

   Niestety, jak łatwo zauważyć choćby oglądając film z opisywanej uroczystości w Ossowie, niektórzy mówcy ciągle "mylą" przeciwników Polaków, nazywając ich Rosjanami, a wojnę z bolszewikami - rzekomą wojną polsko-rosyjską. Jest to totalnym fałszowaniem faktów i historii, a czynione jest nie bez powodu. Prawdopodobnie osobom tym zależy na ukryciu prawdziwego pochodzenia narodowego gremiów, które wywołały rewolucję w Rosji, powołały do życia i kierowały Armią Czerwoną i doprowadziły do wymordowania milionów Rosjan, których uważały podobnie jak Polaków za swoich wrogów.     

Ossów

Polski rysunek, ukazujący istotę bolszewizmu/komunizmu. Potworna machina, ktorą ciągną ogłupieni i zastraszeni niewolnicy, także jeden w polskiej konfederatce, na której siedzą komisarze z przemawiającym Trockim (Bronsztejnem) na czele, a za którą kroczą szeregi grabieżców i morderców. Na machinie ulokowana jest tłusta postać, trzymająca w jednym ręku tabliczkę z napisem: WOLNOŚĆ,a w drugiej berło z czaszką. Symbolizuje ona kosmopolityczne gremia finansistów i lichwiarzy, którzy już w tamtym okresie próbowali narzucić ludzkości swój Nowy Porządek Świata (NWO). 

   

 Ossów  Ossów

Polskie plakaty z czasów Bitwy Warszawskiej,

ukazujące bolszewików i ich czyny w Rosji i w Polsce. 

 Ossów  Ossów

 

 Ossów  Ossów

 Polskie plakaty z czasów Bitwy Warszawskiej, wzywające Polaków do walki

z bolszewickimi mordercami.

 

Uroczystość w Ossowie 15 sierpnia 2020 roku 

 

   Tegoroczna centralna uroczystość 100. rocznicy Bitwy Warszawskiej odbyła się w sobotę 15 sierpnia 2020 roku obok kaplicy i przy pomniku na Cmentarzu Bohaterów 1920 roku w Ossowie - w Sanktuarium Matki Boskiej Zwycięskiej. Uroczystości i przygotowania do nich koordynował Krzysztof Kudera, Główny Specjalista w Starostwie Wołomińskim.

 

   W uroczystości uczestniczyli specjalnie zaproszeni goście: przedstawiciele władz państwowych i samorządowych, dyplomaci innych krajów, duchowni (około dwudziestu rzymsko-katolickich i dwóch prawosławnych), żołnierze Wojska Polskiego oraz kilkadziesiąt pocztów sztandarowych.  

 Ossów

 

 

 

 

 

 

Niektórzy

dygnitarze

z ramienia PiS.

Rozpoczęcie

Mszy św.

   Na imprezę przybyło wielu wysokich rangą urzędników - dygnitarzy z ramienia partii PiS (Prawa i Sprawiedliwości), między innymi Elżbieta Witek - Marszałek Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej oraz Antoni Macierewicz - wiceprezes partii PiS i były Minister Obrony Narodowej (gdy przybył na miejsce, z głośników rozległy się jakby na jego powitanie dźwięki Marsza żałobnego, choć pewnie to był przypadek, a nie umyślne działanie kogokolwiek). Oboje jednak, choć siedzieli w pierwszym rzędzie VIP-ów i z tego powodu byli uważnie obserwowani przez obecnych, opuścili uroczystość już w trakcie Mszy św., co nie zostało dobrze odebrane.  

 

   W imprezie uczestniczyła też inna działaczka partii PiS, Małgorzata Gosiewska - Wicemarszałek Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej. Uczestnicy uroczystości zauważyli i odebrali to jako przejaw pychy i braku kultury, że obie wymienione działaczki: Elżbieta Witek i Małgorzata Gosiewska w trakcie ich uroczystego przedstawiania nawet nie zechciały się podnieść (w przeciwieństwie do Antoniego Macierewicza), co wyraźnie widać na filmie, który można obejrzeć. 

  

   W imprezie udział wzięli również między innymi: Artur Standowicz - Wicewojewoda Mazowiecki oraz Jarosław Szarek - przewodniczący IPN (Instytutu Pamięci Narodowej). 

 

Ossów

Widok na niektórych VIP-ów od strony ołtarza. 

 

   Najbardziej godnie i równocześnie skromnie zachowywał się, co zostało odnotowane przez obecnych, Adam Struzik - Marszałek Województwa Mazowieckiego (działacz PSL). Dostrzegli to nawet obaj Biskupi. Na filmie, o którym mowa dalej, widać dokładnie, jak przed pomnikiem poległych w Bitwie Warszawskiej i składaniem pod nim wieńców obaj: Arcybiskup Gądecki i Biskup Kamiński, ignorując obecnych działaczy PiS, przepychających się między sobą, aby stanąć w pierwszym rzędzie (najdzielniejszym był Minister Kasprzyk, któremu sprzyjał duży wzrost i wielka waga), podeszli do Marszałka Struzika i poprosili go o zajęcie miejsca przy Arcybiskupie. Tego wymownego wydarzenia nie trzeba komentować.      

 

   Impreza rozpoczęła się z półgodzinnym opóźnieniem. Nie wiadomo zresztą, z jakiego powodu (nikt tego nie wyjaśnił, choć powinien z szacunku dla zgromadzonych), ponieważ wszyscy obecni byli na miejscu już przed jej planowanym rozpoczęciem, a nagłośnienie także działało. Według programu impreza rozpocząć się miała o godz. 9:15 wystąpieniem Ministra Jana Józefa Kasprzyka, Szefa Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych. Faktycznie jednak wystąpienie swoje rozpoczął z około półgodzinnym opóźnieniem, co naturalnie zostało przez oczekujących cierpliwie uczestników niezbyt dobrze odebrane.  

 

   Jego napuszone przemówienie, żarliwe i pełne górnolotnych sformułowań, niczym przemówienia Trockiego, a pozbawione głębszej treści, refleksji i oparcia w faktach, zwłaszcza wychwalanie rzekomych zasług i geniuszu Józefa Piłsudskiego, wywarło fatalne wrażenie. Zostało ocenione jako upolitycznione i najgorsze z wystąpień. Choć wcześniej zapowiadający podał, że Minister Kasprzyk przedstawi "Rys historyczny Bitwy Warszawskiej", to jednak poza politycznymi frazesami i to o ogólnej treści nie można było doszukać się w jego przemówieniu jakichkolwiek faktów historycznych, nie mówiąc już o przedstawieniu przebiegu (rysie historycznym) Bitwy Warszawskiej.

 

   Minister Kasprzyk publicznie ośmieszył się też obwieszczając, że atak na Polskę w 1920 roku nie sprowokował Józef Piłsudski nieszczęsną wyprawą na Kijów, tylko bolszewicy. Ośmieszył go całkowicie sam Arcybiskup Stanisław Gądecki, który w wygłoszonym niebawem znakomitym kazaniu jednoznacznie wykazał jego kłamstwo - bezsprzecznie stwierdzając, że przyczyną ataku bolszewików na Polskę była wyprawa Piłsudskiego na Kijów. Widać to zresztą wyraźnie na filmie, o którym mowa dalej.     

 

   Po tym politowania godnym przemówieniu Ministra Kasprzyka nastąpiła oficjalna prezentacja programu uroczystości oraz przedstawienie najważniejszych gości. Warto podkreślić, że te prezentacje, przedstawianie gości i zapowiedzi kolejnych punktów programu prowadził młody człowiek (jego nazwiska nie podano), który pomimo oczywistego niedoświadczenia znakomicie sobie z tym radził i z tego powodu został przez obecnych najlepiej oceniony - po Arcybiskupie Gądeckim.

 

   Potem odbyła się Msza św., celebrowana przez Arcybiskupa Stanisława Gądeckiego i Romualda Kamińskiego, Biskupa Warszawsko-Praskiego, którym towarzyszyło kilkunastu kapłanów.  

    

Ossów 

Mszy św. przewodniczył Arcybiskup Stanisław Gądecki,

który wygłosił kazanie, bardzo pozytywnie odebrane przez obecnych.

 

   Szczególnie głębokie i pozytywne wrażenie na obecnych wywarło konkretne, mądre i wyważone kazanie, które wygłosił prostymi słowami (bez frazesów i napuszenia, jak uczynił to Minister Kasprzyk) Arcybiskup Stanisław Gądecki. W związku z tym wypada przedstawić jego sylwetkę jako jednego z najcenniejszych polskich książąt Kościoła.

 

   Jego Ekscelencja Ksiądz Arcybiskup Stanisław Gądecki jest doktorem nauk teologicznych, Arcybiskupem Metropolitą Poznańskim, Przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski oraz Wiceprzewodniczącym Rady Konferencji Episkopatów Europy. Słuchanie jego kazań (na przykładzie kazania w Ossowie) nie tylko buduje duchowo, ale jest też prawdziwą przyjemnością.  

 Ossów

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Arcybiskup

Stanisław Gądecki

w czasie Mszy św.

   Minister Kasprzyk (z powodów już przedstawionych oceniany przez uczestników omawianej imprezy, że w porównaniu do niego nadaje się na ministranta) powinien wzorować się na nim, zarówno pod względem zachowania się, jak wygłaszania przemówień, aby mówić konkretnie i w sposób wyważony, bez frazesów. Jeśli faktycznie minister Kasprzyk wyciągnie właściwe wnioski choćby z obserwacji zachowania się i przemówienia Arcybiskupa Gądeckiego, to jako jeszcze młody człowiek może wiele nauczyć się i zmienić opinię o sobie (i nie ośmieszać ważnej funkcji państwowej, która została mu powierzona).     

 

   W trakcie Mszy św. Arcybiskup Gądecki dokonał koronacji obrazu Matki Boskiej Zwycięskiej z Sanktuarium w Ossowie koronami, które wykonał Janusz Szyszko.

 Ossów

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Koronacja obrazu Matki Boskiej Zwycięskiej.

   Do komunii św., udzielanej przez Biskupów, przystąpiło wielu obecnych. W pierwszej kolejności, jakby na pokaz, rzucili się do niej działacze partyjni i dygnitarze państwowi oraz działacze samorządowi.

 

   Obecni odnotowali jednak, że do komunii św. nie przystąpił, choć siedział najbliżej, Ryszard Czarnecki - Poseł do Parlamentu Europejskiego z ramienia PiS i były działacz, a nawet prezes partii o konotacjach religijnych: Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego, znany dotychczas z wielkiej nabożności. Wielu obecnych skomentowało to stwierdzeniem, że widocznie nie uzyskał rozgrzeszenia z powodu wyłudzenia pieniędzy z Parlamentu Europejskiego, o co oskarżają go obecnie śledczy Unii Europejskiej (Europejskiego Urzędu ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych - OLAF). 

 

   Po Mszy św. głos zabrał Romuald Kamiński, Biskup Warszawsko-Praski, w którego diecezji leży Ossów. Podziękował obecnym za przybycie i udział w uroczystości. Pomylił jednak, ale na pewno nieumyślnie, Powiat Wołomiński (na którego obszarze odbywała się uroczystość) z Powiatem Legionowskim, co natychmiast głośnymi krzykami zarzucili mu obecni działacze partyjni i samorządowi. Przypadek ten świadczy, że wnikliwie słuchali każdego wypowiadanego przez mikrofon słowa. Szkoda zatem, że w podobny sposób nie reagowali na pełne przekłamań i upolitycznione frazesy w przemówieniu Ministra Kasprzyka. 

 

Ossów 

Przemówienie Biskupa Warszawsko-Praskiego Romualda Kamińskiego.

 

   Potem Andrzej Dera, Sekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta RP odczytał list do uczestników uroczystości od Andrzeja Dudy, Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej

 

   Następnie przemówienie wygłosił Adam Lubiak, działacz partii PiS i Starosta Wołomiński. On również podziękował obecnym za przybycie i przedstawił kilkudziesięciu VIP-ów, którzy z jakichś nieznanych powodów (ale na pewno jemu znanych) nie zostali przedstawieni na początku uroczystości. 


   Później obecni przeszli pod pobliski pomnik Bohaterów 1920 roku. Tu, znów po znacznym opóźnieniu (także nie wiadomo z jakiej przyczyny), najpierw odbył się Apel Poległych (czytała go por. Katarzyna Dębińska z 1. Warszawskiej Brygady Pancernej im. Tadeusza Kościuszki) z salwami honorowymi w wykonaniu oddziału Wojska Polskiego.

 

   Apel ten i salwy honorowe wywarły pozytywne wrażenie na obecnych, choć zauważalnym zgrzytem było przywołanie w Apelu Poległych Józefa Piłsudskiego, zupełnie niepotrzebne (jako że przecież nie poległ w wojnie polsko-bolszewickiej, a jeśli już to - jak publicznie podawali jego oponenci w gazetach i co przedstawiają liczne opracowania naukowe - od choroby wenerycznej kiły). Poza tym w Apelu Poległych przywołany został słowami (jakoby "prowadził naród do zwycięstwa"), które są oczywistym fałszem, nikomu do niczego nie służącym: Przywołuję Naczelnego Wodza Wojska Polskiego, Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego, który prowadził naród do zwycięstwa.    

 

   Następnie złożono kilkadziesiąt wieńców i wiązanek. Pierwszy wieniec, w imieniu Ministra Obrony Narodowej Mariusza Błaszczaka złożono pod pomnikiem gen. Józefa Hallera, co pozytywnie zaskoczyło wielu zgromadzonych, a kolejne pod pomnikiem poległych w bitwie pod Ossowem. Spośród tych, jako pierwszy złożony został wieniec w imieniu Prezydenta RP Andrzeja Dudy.

 

   Po złożeniu kwiatów każda delegacja dokonała wpisów w wyłożonej obok Księdze Pamiątkowej.  

 

   Potem, aż do godzin wieczornych, na okolicznych błoniach odbywał się piknik historyczny, także z udziałem różnych grup rekonstrukcyjnych.  

 

   Uroczystość na bieżąco relacjonowana była w Telewizji Internetowej. Film ten pt. "100-lecie Bitwy Warszawskiej" w całości obejrzeć można nadal w Internecie pod linkiem:   

https:/www.youtube.com/watch?v=aICyZmySfTA

    

Udział naszych przedstawicieli w uroczystości 

 

 Murat  

   Na uroczystość zaproszony został przez organizatorów także Wielki Mistrz Bractwa Liderów Ryszard Murza Murat, jako oficjalny przedstawiciel Tatarów polskich (nazwisko Murat w języku tatarskim oznacza "marzenie, obiekt marzeń").


   Organizatorzy prawdopodobnie chcieli w ten sposób podkreślić, że w Bitwie Warszawskiej po stronie polskiej znaczący udział wzięli też polscy Tatarzy.

 

  Zresztą jego dziadek Jan Murat (1899-1942; rozstrzelany za działalność partyzancką przez Niemców w Kolonii Zbędowice koło Kazimierza Dolnego) w bitwie tej odznaczył się tak bardzo, że otrzymał nie tylko Order Wojenny Virtuti Militari oraz Krzyż Walecznych, ale ponadto - jako specjalną nagrodę od państwa - ziemię w Kolonii Zbędowice.  

 

 


Na fotografii obok:

wspomniany uczestnik wojny 1920 roku Jan Murat

 w trakcie ślubu z żoną Balbiną zaraz po tej wojnie.

Oboje zostali rozstrzelani przez Niemców w 1942 roku.

   Ryszard Murza Murat poproszony został, aby w uroczystości uczestniczył ze swym tatarskim buńczukiem, który jest oznaką władzy i połączeniem sztandaru, buławy i berła. 


   Buńczuk ten w trakcie uroczystości dzierżył, występujący w mundurze wojskowym z lat 1918-39, płk BL Tomasz Sulik herbu Asztom (komandor Szóstej Komandorii Warszawa Bractwa).

 

   W poczcie buńczukowym wystąpił także gen. dyw. BL Bogdan Tadeusz Pokrowski (komandor Siedleckiej Komandorii Bractwa), który jako jedyny uczestnik imprezy wyróżniał się mundurem generalskim (identycznym, jak generałowie polscy w czasie wojny polsko-bolszewickiej). 

  

Ossów 

Nasi przedstawiciele w trakcie uroczystości.

  

   Organizatorzy wyznaczyli naszym trzem przedstawicielom miejsca siedzące w gronie VIP-ów, obok dyplomatów: Ambasadora Japonii, Attache ds. wojskowych i Attache ds. kultury Ambasady Japonii, Attache ds. obrony i wojskowych Ambasady Brazylii oraz przedstawicielki Ambasady i Sił Zbrojnych USA.

 

   Zostali też oficjalnie przedstawieni na początku uroczystości, przed rozpoczęciem Mszy św. słowami: Witamy przedstawicieli Tatarów polskich, Emira Ryszarda Murata i gen. dyw. Bogdana Tadeusza Pokrowskiego.

  

Ossów 

Przedstawiciele Bractwa Liderów w trakcie kazania Arcybiskupa Gądeckiego.

 

   Później, po Mszy św., wraz z innymi delegacjami, nasi przedstawiciele złożyli wiązankę przy pomniku Bohaterów 1920 roku, wyrażając w ten sposób hołd zasłużonym uczestnikom Bitwy Warszawskiej

 Ossów

 

 

 

 

 

 

 

 

Nasi przedstawiciele w trakcie składania kwiatów pod pomnikiem Bohaterów 1920 roku.

   Warto dodać, że na tym pomniku Bohaterów 1920 roku wygrawerowano napis: 14 sierpnia 1920 r. siedmiokroć odpieraliśmy hordy bolszewickie i tu padliśmy u wrót stolicy, a wróg odstąpił ...  


   Obok znajduje się wspominany już pomnik, ale na szczęście nie Józefa Piłsudskiego, lecz gen. Józefa Hallera, jednego z głównych dowódców i zwycięzców w Bitwie Warszawskiej. To właśnie pod nim złożony został - słusznie jako pierwszy - wieniec od Ministra Obrony Narodowej Mariusza Błaszczaka.

 Ossów

 

 

 

 

 

 

 

Na wprost:

pomnik Bohaterów 1920 roku, pod którym składano kwiaty.

Od lewej: pomnik

  gen. Józefa Hallera. 

      




Użyte tu fotografie i teksty należą do właściciela tej strony.
Kopiowanie lub wykorzystywanie jakichkolwiek fotografii
lub fragmentów tekstu bez pisemnej zgody właściciela strony jest zabronione.
Naruszenie tych praw w razie ujawnienia grozi odpowiedzialnością cywilną i karną.
Odwiedzin:
590346